1 listopada minęło dokładnie 5 lat, odkąd w Polsce można legalnie wypisywać recepty na marihuanę stosowaną w celach medycznych. Choć ustawie daleko do ideału, to bez wątpienia był to ważny krok dla pacjentów, aktywistów konopnych oraz dla całej branży. Postanowiliśmy Wam przedstawić nieco historii związanej z tym zagadnieniem.

Z tego artykułu dowiesz się :

Od leku do wroga publicznego

Medyczne właściwości konopi znane są już od starożytności. Stosowano je chociażby w Chinach czy Indiach jako lek przeciwbólowy. W średniowieczu wykorzystywane były w medycynie arabskiej. Jeszcze na początku XX w, do lat 20 medyczne zastosowanie konopi było legalne. Pierwsze zmiany w tym zakresie przyniósł rok 1925. W czasie Drugiej Konferencji Opiumowej Ligi Narodów uznano, że konopie są równie niebezpieczne i uzależniające jak opium. W 1937 r. amerykański Kongres zdelegalizował marihuanę, a w 1952 WHO uznało, że nie powinno się stosować leków z konopi. Kolejnym krokiem w walce z marihuaną była jednolita konwencja z 1961 r, której celem było doprowadzenie do całkowitego zakazu stosowania opium, kokainy i marihuany. W 1988 r. Konwencja Narodów Zjednoczonych zobowiązała sygnatariuszy do zakazu uprawy krzewów konopi oraz uznanie posiadania na własny użytek za przestępstwo. W kilka dekad zniszczono tysiąclecia tradycji. Na szczęście jednak natura prędzej czy później odbiera to, co jej.

W 1925 r.  podczas Drugiej Konferencji Opiumowej Ligi Narodów uznano, że konopie są równie niebezpieczne i uzależniające jak opium.

Ingerencja Trybunału Konstytucyjnego

Do lat 80 XX w. w Polsce nie podejmowano tematu medycznego zastosowania marihuany. W 1985 r. uchwalono ustawę o przeciwdziałaniu narkomanii, na podstawie której zbiór ziela i żywicy konopi były dozwolone wyłącznie w celach naukowych przeprowadzanych za pozwoleniem Ministra Zdrowia i Opieki Społecznej. Konopie zepchnięto do podziemia, a pacjenci zostali zmuszeni do łamania prawa by dbać o swoje zdrowie. Musieli oni albo zdawać się na susz niewiadomego pochodzenia i jakości, albo uprawiać konopie na własne potrzeby. W obu przypadkach narażając się na konsekwencje karne.

Jednym z takich pacjentów był Łukasz Polakowski. W 2013 r. został on skazany przez sąd w Wejherowie na rok pozbawienia wolności (w zawieszeniu na trzy lata) za uprawę oraz posiadanie konopi innych niż włókniste. Dodatkowo został zobowiązany do poddania się leczeniu odwykowemu w Monarze. Postaowił, że zaskarży do Trybnału Konstytucyjnego zapisy ustawy, na podstawie których został skazany. Wnosił, że zapisy ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii nie są podyktowane koniecznością ochrony zdrowia publicznego, że w Polsce są legalne groźniejsze i bardziej uzależniające używki jak tytoń czy alkohol, oraz że skutki uboczne używania konopi są łagodniejsze niż wielu legalnych leków. Zaznaczał też, że istnieją naukowe badania o leczniczych właściwościach marihuany i jej bezpieczeństwie.

Trybunał Konstytucyjny odrzucił skargę, jednak już w marcu 2015 r. przedstawił ustawodawcy uwagi wskazujące, że ustawa wykluczała możliwość wykorzystywania marihuany do celów medycznych. Zaznaczył, że powinno się rozważyć dopuszczenie do jej stosowania w wyniku przydatności w pewnych stanach chorobowych. Polskie prawo nie pozwalało na medyczne stosowanie konopi, ale równolegle dopuszczał możliwość tzw. importu docelowego. Procedura ta dopuszczała możliwość sprowadzania leku zza granicy, jeśli był on niezbędny do ratowania życia lub zdrowia pacjenta. Właśnie ta rozbieżność zwróciła uwagę Trybunału Konstytucyjnego, który uznał, że może to stać w sprzeczności z konstytucyjnym prawem do ochrony zdrowia.

Innym legalnym rozwiązaniem pozyskania marihuany do celów medycznych, było jej samodzielne przywiezienie z innego kraju strefy Schengen, do której Polska przystąpiła 21 grudnia 2007. Rozwiązanie to jednak wymagało dużych nakładów czasowych, finansowych oraz było procesem skomplikowanym logistycznie.

psylocybina

O medycznej marihuanie w Sejmie

Kamieniem milowym było wejście 01 listopada 2017 w życie ustawy z dnia 7 lipca 2017 r. Był to przejaw rzadkiej jak na polski sejm zgodności. Za ustawą opowiedziało się aż 440 posłów, tylko dwoje było przeciwko. Byli to Zbigniew Ziobro oraz Beata Kempa. Jako Otwieramy Oczy przyjęliśmy misję, by te dwa nazwiska oraz ich sprzeciw przypominać przy każdej możliwej okazji. Niech historia ich odpowiednio osądzi. Pierwotna wersja ustawy zakładała możliwość upraw krajowych przez instytuty naukowe. Za takim rozwiązaniem optowała Platforma Obywatelska, jednak posłowie Prawa i Sprawiedliwości sprzeciwili się takiemu zapisowi. Znamiennym jest to, że temat upraw krajowych wrócił po 5 latach. W pracach nad ustawą zrezygnowano jeszcze m.in. z systemu szkoleń dla lekarzy.

Niestety, wszystkich, którzy liczyli na szybką poprawę życia pacjentów, czekał kubeł zimnej wody. Wyśrubowane przepisy dotyczące dopuszczenia leków do obiegu sprawiły, że producenci długo walczyli z formalnościami. Procedury te były nawet przedmiotem analizy i interpelacji Rzecznika Praw Obywatelskich. Ostatecznie do aptek pierwsze dostawy medycznej marihuany trafiły do aptek 17.01.2019.  7 kg suszu z pierwszej dostawy rozeszło się w kilka dni. Przed pacjentami piętrzyły się coraz to nowe problemy: słaba dostępność leku, brak odpowiedniej wiedzy u lekarzy i farmaceutów czy wysoka cena, która przy braku refundacji wiązała się z kosztem kilku tysięcy złotych.

Tak jak z pierwszymi dwoma poradzono sobie mniej lub bardziej (wprowadzono na rynek kolejne odmiany, nie ma większych przerw w dostawach suszu, powstają kliniki specjalizujące się w terapii konopiami) to nadal cena importowanego produktu jest dla wielu pacjentów zaporowa. Szansą na zmianę tego stanu rzeczy jest uprawa w kraju.

Głosowanie nad ustawą o medycznej marihuanie było przejawem rzadkiej jak na polski sejm zgodności. Za ustawą opowiedziało się aż 440 posłów, tylko dwoje było przeciwko. Byli to Zbigniew Ziobro oraz Beata Kempa.

Zgoda na uprawy krajowe

Kolejnym krokiem milowym w kwestii dostępu do medycznej marihuany mógł stać się 13.01. 2022. Tego dnia w sejmie odbyły się czytania trzech ustaw konopnych, w tym dwóch dotyczących zmian dotyczących stosowania konopi do celów medycznych. Jeden z projektów został złożony przez Parlamentarny Zespół ds. Legalizacji Marihuany. Proponował on dopuszczenie do upraw w kraju przez przedsiębiorców, określenie limitu THC we krwi kierowców oraz zniesienie zakazu refundacji. Projekt został odrzucony, jednak przyjęto inny – autorstwa Jarosława Sachajko. W tym projekcie zaproponowano dopuszczenie upraw krajowych przez instytuty naukowe.

Tym samym po 5-ciu latach głosami Prawa i Sprawiedliwości przegłosowano zmiany, które zostały przez nich storpedowane w pierwotnym projekcie. Zamiast milowego kroku polski parlament wykonał tylko drobny kroczek, którego efektów nadal na razie nie widać. Lek dostępny w aptekach to nadal susz sprowadzany zza granicy. Wnioskodawca ocenia, że zapotrzebowanie na medyczną marihuanę w Polsce to obecnie ok. 500 kg rocznie, a poznański Instytut Włókien Naturalnych jest w stanie wyprodukować tonę suszu. Ocenia też, że jego cena spadnie o połowę w stosunku do obecnej ceny rynkowej. Wielu komentatorów jest sceptycznych i nie spodziewa się prędko pojawienia się w aptekach suszu z krajowych upraw.

psylocybina microdosing

Bohaterowie zmiany

Oczywiście nic nie dzieje się przypadkiem a za zmianami stoją ludzie i ich dramaty. Niektórzy nie doczekali zmian w prawie, tak jak zmarły w styczniu 2017 r., poseł SLD Tomasz Kalita, który chorował na glejaka mózgu i walczył o legalizację konopi by móc się legalnie leczyć.

Inny los spotkał Maxa – 5-cio letniego syna Doroty Gudaniec. W 2014 r. trafił on do szpitala z powodu ciężkiej postaci epilepsji. Stan chłopca wymagał wprowadzenia go w stan śpiączki farmakologicznej. Rodzina stoczyła ciężką walkę o import docelowy konopi z Holandii. Na przeszkodzie stanęły jednak procedury szpitala, który nie umiał posługiwać się tym lekiem. Matka nie poddała się w walce. Sprowadziła susz na własną rękę i podawała go dziecku w tajemnicy.  Dla lekarzy, którzy zalecali rodzinie pożegnać się z dzieckiem poprawa jesgo stanu była szokiem. 

W 2015 r. dr Marek Bachański starcił pracę w Centrum Zdrowia Dziecka. Jest to neurolog, który w 2014 r. natknął się na artykuł o leczeniu padaczki lekoopornej u dzieci za pomocą konopi. Postanowił tą metodę sprawdzić na swoich pacjentach, a efekty jego działań były zaskakujące. Ilość ataków padaczki u pacjentów spadł z kilkuset dziennie do kilku w miesiącu. Z efektów pracy nie był jednak zadowolony szpital, który zwolnił lekarza dyscyplinarnie. Sąd na szczęście orzekł, że zarzuty stawiane przez szpital były bezpodstawne i dr Bachański został przywrócony do pracy.

Te, oraz wiele innych osób przyczyniło się do tego, że w mediach temat medycznego zastosowania konopi zaczął pojawiać się coraz intensywniej w przestrzeni medialnej. Nad zmianą prawa zaczęła pracować grupa aktywistów, która została nazwana Koalicją Medycznej Marihuany. Przygotowali projekt, który został złożony w Sejmie złożył Piotr Liroy-Marzec. Jego silny lobbing w sejmie oraz medialna postać sprawiła, że niemal wszyscy posłowie poparli projekt przedłożony do głosowania.

badania psylocybina

Podsumowanie

Obecny stan prawny to zasługa wielu osób, które pomagały w przygotowaniu projektu pod kątem prawnym, wspierały merytoryczne dyskusje czy lobbowały za odpowiednimi zapisami w ustawie. Po 5-ciu latach widzimy jak bardzo zmieniło się podejśćie społeczeństwa do leczenia konopiami, chociaż każdego dnia widzimy, jak wiele pracy jeszcze zostało przed aktywistami.

Warto zaznaczyć, że w artykule używałem określenia medyczna marihuana. Jest to oczywiście pewien skrót. Ustawodawca nigdzie nie używa określenia „marihuana” tylko susz lub ziele konopi. Samo określenie „medyczna marihuana” też może być nieco mylące bo może sugerować, że jest to inna roślina. Bardziej prawidłowo mówi się o medycznym / terapeutycznym stosowaniu marihuany lub konopi.

Chociaż powszechnie mówi się o tym, że nie ma różnic między konopiami stosowanymi do celów medycznych i rekreacyjnych, to warto pamiętać, że susz, który trafia do aptek jako lek musi spełniać wyśrubowane normy bezpieczeństwa, czystości mikrobiologicznej a także musi mieć gwarantowany przed producenta poziom składników aktywnych.

Geek, miłośnik muzyki, pająków i konopi. Cierpiący na wieczny brak czasu i miejsca na nowe książki

Wiktor Brzeziński