Knap.Pro
Knap.Pro

Dla jednych mem, dla innych król. Bez wątpienia jednak osoba, która jest jednym z  najbardziej rozpoznawalnych propagatorów cannabis na świecie. Bob Marley, bo o nim mowa, to postać nieszablonowa i wielowymiarowa.  Zdecydowanie warto zapoznać się z jego sylwetką.

 

Z tego artykułu dowiesz się :

Mieszaniec

Nesta Robert Marley (bo taki był pierwotny układ imion przyszłej gwiazdy) urodził się 6 lutego 1945 r. na jamajskiej wsi Nine Mile. Był owocem romansu 19-letniej, czarnoskórej Cedelli Malcom z białym, 35 lat starszym Norvalem Marleyem – nadzorcą ziemskim, a w przeszłości kapitanem marynarki królewskiej. Para wzięła ślub w drugim miesiącu ciąży, jednak Norval niespecjalnie interesował się swoją małżonką. Stwierdził również, że zrobił to tylko przez wzgląd na dobro dziecka. Informacja o potomku nie ucieszyła jednak jego bliskich. Na wieść o małżeństwie z biedną wieśniaczką Norval został wydziedziczony przez swoją bogatą rodziną. Podjął wtedy pracę w stolicy Jamajki – Kingston, oraz zapowiedział, że nie będzie w stanie utrzymać żony i dziecka. W trakcie ciąży odwiedził Cedellę raptem kilka razy. Z racji swoich korzeni mały Nesta od dziecka był szykanowany przez czarnoskórych rówieśników, nazywano go mieszańcem. To być może dlatego całe życie pracował nad tym, by zacierać różnice między ludźmi, a w późniejszych latach zbliżył go do ruchu rastafarai.

Dzieciństwo na wsi i porwanie

Pierwsze miesiące życia mały Nesta spędził na farmie dziadka – Omeriasza Malcolma, który cieszył się sławą zielarza i szamana. Sam chłopiec też przejawiał pewne mistyczne zdolności. Jako dziecko potrafił wróżyć z rąk z całkiem niezłą skutecznością. W wieku 4 lat namówił swoją matkę, by puściła go rok wcześniej do szkoły podstawowej w Stepney. W edukację syna nieoczekiwanie postanowił zaangażować się ojciec. We wrześniu 1949 r. zaczął szantażować Cedellę, by ich syn został zaadoptowany przez jednego z jego majętnych bratanków. Groził jej, że w innym przypadku już nigdy więcej nie zobaczy dziecka. Spotkał się ze stanowczą odmową matki, jednak nie poprzestał w swoich staraniach. Pod koniec pierwszej klasy wyszedł z propozycją, by Nesta zamieszkał u jego bratanka, co pozwoliłoby mu na uczęszczanie do lepszej szkoły. Ta propozycja spotkała się z aprobatą, niestety nie miała nic wspólnego z rzeczywistością. Nesta został wysłany autobusem do Kingston. Ojciec jednak nie zaprowadził go do swego bratanka, a do znajomej – pani Grey. Kobieta była starsza i schorowana, a mały Nesta był tylko elementem w grze ojca. Miał zostać przez nią zaadoptowany, by po jej śmierci przejąć majątek kobiety. Do wiosny 1951 r. Cedella nie miała żadnych wieści o losach syna. Szczęśliwie na małego Nestę błąkającego się po obrzeżach stolicy przypadkiem trafiła jej koleżanka. Cedella niezwłocznie udało się do Kingston i odnalazła syna. Młody Marley wrócił na wieś na kilka lat. W międzyczasie jego matka wyjechała pracować do stolicy. Pod jej nieobecność Nesta zaczął sprawiać problemy wychowawcze, dlatego w wieku 10 lat dołączył do matki.

W 1959 r. wraz z matką przeprowadzili się do Trench Town. Za dnia okolicą rządzili rudeobys, czyli chuligani, a nocą władzę przejmowały soundsystemy. W takiej okolicy Marley doskonale zdawał sobie sprawę, że szkoła nie da mu przyszłości. Przez krótki czas po przeprowadzce uczęszczał do trzech różnych placówek, po czym postanowił porzucić naukę, a za namową matki rozpoczął naukę w warsztacie jako spawacz. Życie w Trench Town było dla Boba inspiracją. W swojej twórczości nawiązywał do codzienności jaką obserwował na ulicach. Stał się jego głosem, za co Trench Town odpłaciło się mu się z czasem ogromną miłością.

bongo

Wybór drogi

Na przełomie lat 50-tych i 60-tych Jamajka zakochała się w amerykańskim r&b. Czarnoskórzy mieszkańcy wyspy czuli, że w eterze zaczyna rządzić muzyka grana przez ludzi o podobnych korzeniach. W tym samym czasie w Kingston powstało pierwsze studio muzyczne – Federal Studio, którego właścicielem był producent Ken Khourie. Stało się ono miejscem wycieczek wielu młodych ludzi z getta, dla których muzyka była jedyną nadzieją, by się z niego wyrwać. Jedną z takich osób był Desmond Dekker – starszy kolega Marleya, z którym pracował w jednym warsztacie. Zachęcony jego sukcesem Nesta udał się na początku 1962 r. do studia, w którym poznał producenta Leslie Konga. Kong ocenił co prawda wokalne umiejętności Marleya na średnie, jednak postanowił zarejestrować dwa utwory: Judge Not oraz Do you still love me?, oba utrzymane w modnej na jamajskich soundsystemach stylistyce ska. Nagrania nie odniosły komercyjnego sukcesu, jednak mimo to artysta wydał u Konga dwa kolejne single: One Cup of Cofee oraz Terror. Z powodu kiepskiej sprzedaży Kong odmówił zapłaty Marleyowi, co skończyło się zerwaniem umowy. Równolegle artysta zakończył praktykę spawacza po wypadku w warsztacie. Opiłek metalu wbił mu się w oko, co wymusiło dwa zabiegi chirurgiczne. Marley wiedział, że jeśli chce zostać zawodowym muzykiem, to musi się temu zadaniu poświęcić w całości. Gdy w 1963 r. Cedella wyjechała do USA Nesta postanowił pozostać z Kingston.

czyszczenie bonga

Aby zrealizować swoje plany Marley zaczął uczęszczać na warsztaty dla wokalistów. Zabierał na nie swoich dwóch kolegów – Bunny’ego Livingstona (syna partnera Cedelli) oraz Winstona McIntosha, który przyjął pseudonim Peter Tosh. Na warsztatach u Joe Higgsa muzyk nie tylko uczył się śpiewu. Tam miał też po raz pierwszy kontakt z marihuaną, która pozwoliła mu zrozumieć muzykę jazzową. Parę lat później ta roślina będzie nierozłącznie kojarzone z jamajskim artystą.Marley zaprosił do współpracy jednego wokalistę oraz dwie chórzystki i w szóstkę stworzyli zespół The Teenagers (nazwa ewoluowała kolejno w The Wailing Rudeboys, The Wailing Wailers by ostatecznie skończyć na The Wailers). Nazwa Wailersów pochodziła od rozpaczy, z której wg Marleya się zrodzili. Zespołowi udało się dostać na przesłuchania do znanego jamajskiego producenta jakim był Sir Coxsone. Odbyło się ono tuż przed świętami Bożego Narodzenia 1963 r. i zakończyło podpisaniem kontraktu oraz nagraniem trzech utworów. W trakcie przesłuchania największe uznanie Coxsone’a zdobył utwór Simmer Down będący przestrogą dla rudeboys. Numer został wybrany jako kluczowy singiel grupy i szybko stał się hitem na imprezach lokalnych soundsystemów, a na przełomie stycznia i lutego 1964 r. znalazł się na szczycie listy przebojów radia JBC. Marley zdobył szczególną sympatię u Dodd’a, co sprawiło, że producent wydzielił w Studio One pokój, który miał służyć artyście za sypialnię i pracownię. To właśnie w Studio One Marley poznał swoją przyszłą żonę – Ritę. Jej zespół The Soulettes trafił pod jego opiekę muzyczną. Para wzięła ślub 10 lutego 1966 r. Rita była, mimo licznych kochanek, miłością Marleya aż do śmierci. Zaakceptowała ona swoją rolę i tolerowała romanse oraz nieślubne potomstwo swojego męża. Marley miał łącznie dwanaścioro dzieci (jedno adoptowane z poprzedniego związku Rity). Czwórkę dzieci urodziła mu Rita, a siedmioro kochanki. Część z nich poszła w muzyczne ślady ojca i została muzykami oraz zainteresowała się ruchem rastafarai.

waporyzacja

Ciężkie początki kariery

Dwa tygodnie po ślubie artysta wyleciał pracować do USA, zamieszkał u swojej matki w Delaware. Marley chciał uzbierać na własne studio by uniezależnić się od Coxsone’a, który skupiał się przede wszystkim na maksymalizowaniu swoich zysków. Rozłąka z żoną nie trwała jednak długo. W sierpniu 1966 r. Rita odwiedziła go w Stanach, a w październiku tego samego roku Bob otrzymał wezwanie do komisji poborowej i ze strachu przed wysłaniem na wojnę w Wietnamie wrócił na Jamajkę w listopadzie.

Zebrane w stanach pieniądze nie pozwoliły na otworzenie wymarzonego studia, więc Marley zainwestował je w niewielki kiosk z płytami, gdzie sprzedawał głównie single Wailersów oraz The Soulettes. Nie miał jednak środków na inwestycję w większą ilość płyt, które zaspokoiłyby popyt, przez co interes prosperował kiepsko. Wiosną 1967 r. na kilka miesięcy wrócił na wieś, gdzie zajmował się uprawą roli oraz komponowaniem.  W międzyczasie Wailersi zmienili producenta, a po powrocie do Kingston Marley sam zaczął rozwozić płyty po sklepach. Zrezygnował z tego gdy został potrącony przez autobus. Jakby Wailersi za mało mieli pod górkę, to Bunny został aresztowany na 14 miesięcy za posiadanie marihuany. Jego zatrzymanie nie było przypadkiem. Jedna z awantur z Coxsonem zakończyła się wizytą policji, a Bunny został wtedy spisany za obrazę funkcjonariusza. W momencie aresztowania nie miał przy sobie zioła. Policjanci uznali, że po prostu je ukrył przed ich przyjściem. Zrezygnowany Marley ponownie wyjechał na wieś, a do stolicy wrócił dopiero we wrześniu 1968 r., gdy Bunny odzyskał wolność. W obliczu problemów Wailersów jedynym producentem, jaki podjął się z nimi pracy był Leslie Kong – ten sam, który oszukał początkującego Marleya. Niestety, ponowna współpraca również się nie układała. Wszystko wskazywało na to, że wyjęci spod opiekuńczego skrzydła Coxsone’a Wailersi sobie nie poradzą. Lada moment jednak wszystko miało się odmienić.

Rastafarianizm i droga na szczyt

Po powrocie ze Stanów Zjednoczonych Bob zaczął coraz bardziej interesować się rastafarianizmem. Przyczyniła się do tego Rita, która opowiadała mu wiele o wizycie Hajle Sellasjego na Jamajce. Artysta rozmawiał wiele również z Higgsem, pod okiem którego stawiał pierwsze kroki wokalne. Zauważył, że były nauczyciel jest spokojny i ma poukładane życie duchowe. Rozmowy te doprowadziły do spotkania z Mortimo Planno, który zabrał Boba do obozowiska rasta w górach. Zapoznał się tam z obrzędami oraz poznał zasady odżywiania. Planno zapowiedział Marleyowi, że przed nim jest ważna misja. 

Na przełomie lat 60 i 70 zespół zaczął ewoluować w stronę wczesnego reggae. W podobnym czasie wytwórnię Coxseon’a opuściła inna legenda jamajskiej muzyki – Lee Scratch Perry. Postanowił założyć własne wydawnictwo i pomimo początkowych pretensji do Marleya (który podkradł mu muzyków sesyjnych) przyjął Wailersów pod swoje skrzydła. Pod okiem Scratch’a zespół przeszedł w stronę reggae. Kilkanaście wydanych singli okazało się hitami, to też szybko wydano je w formie albumów długogrających: Soul Rebels oraz Soul Revolution, które zapewniły Marleyowi status gwiazdy na Jamajce. Muzycy śpiewali bowiem o wyspie tak, jak widzieli ją jej mieszkańcy a uduchowiony Marley stał się ich głosem. Oba albumy wydane przez Perry’ego zostały podpisane jako Bob Marley & The Wailers, co z czasem przyczyniło się do konfliktu wewnątrz zespołu. Jamajka rozkochała się w muzyce Wailersów, ale mimo niekwestionowanej sławy na wyspie, ich muzyka nie była znana ani w Stanach Zjednoczonych, ani w Wielkiej Brytanii. Marley postanowił to zmienić.

Choroba i śmierć

waporyzacja

Jednym z pomysłów na zaistnienie w Stanach była współpraca z amerykańskim wokalistą Johny Nashem, którego poznał dzięki Planno. Na albumie Amerykanina ukazała się hitowa kompozycja Marleya Stir It Up. Bob szybko przekonał się, jak bardzo jamajski przemysł muzyczny różni się od amerykańskiego czy europejskiego. Chcąc podbijać nowe rynki podpisywał zobowiązania z różnymi firmami. W pewnym momencie prawa do jego muzyki rościły sobie trzy podmioty: amerykańskie CBS International, Jad Records oraz brytyjski Island Records. Dwa pierwsze umowy to wynik współpracy z Nashem i jego menagerem, a umowa z Island Records wynikła z problemów finansowych zespołu. Wailersi udali się do Wielkiej Brytanii, gdzie mieli zapowiedziane duże koncerty. W rzeczywistości okazały się one małymi imprezami. Nieudane tourne sprawiło, że muzycy nie mieli nawet za co wrócić na Jamajkę.  Właściciel Island Records znał zespół, bowiem dystrybuował jego single na Wyspach. Udzielił muzykom pożyczki jako zaliczki pod kolejne wydawnictwo. Na Jamajce sprawy kontraktowe rozwiązywało się przez awanturę, czasem wymagającą interwencji policji. Szczęśliwie wszystkim zainteresowanym udało się dojść do porozumienia i kolejna płyta (Catch a Fire) mogła ukazać się nakładem brytyjskiego wydawnictwa Island Records. Ta współpraca pomogła Marleyowi na otwarcie własnego wydawnictwa na Jamajce – Tuff Gong. W październiku 1973 r. ukazało się kolejne świetnie przyjęte wydawnictwo pt. Burnin, zawierające takie hity jak Get Up, Stand Up czy I shot The Sheriff. Cover tego drugiego wykonał Eric Clapton umieszając go na szczytach amerykańskich i brytyjskich list przebojów. Zespół, który jeszcze kilka lat wcześniej zapożyczał się na powrót do kraju, spał w tanich hotelach bez ciepłej wody, stał się jedną z największych światowych gwiazd. Bob Marley ze swoją wrodzoną charyzmą i sceniczną energią był niewątpliwie głównym powodem tego sukcesu.

Island House i rozpad zespołu

Chris Blackwell – właściciel Island Records, kupił na początku lat 70-tych dużą posiadłość w Kingston przy Hope Road 56, którą nazwano Island House. Przypadła ona do gustu Marleyowi i umówił się z właścicielem wytwórni, że będzie ją stopniowo od niego przejmował. Wprowadził się tam razem z Ritą oraz kilkoma rasta, jednak wielu ortodoksów miało z tym problem. Nie podobało im się, Marley zamieszkał w domu wybudowanym przez handlarza niewolnikami i zaczął obracać się w towarzystwie białych i bogatych ludzi. Bob przekonywał ich jednak, że to pracownicy wytwórni a ten dom jest również ich domem i mogą zawsze tam przyjść. Przy Hope Road zaczęło kształtować się coś na kształt hipisowskiej wspólnoty.

Niestety, sukces jaki zaczęli odnosić Wailersi stał się też przyczyną końca zespołu w dotychczasowej formie.  Peter i Bunny odeszli z zespołu. Tosh miał pretensje, że Marley stał się wiodącą twarzą zespołu a on sam stał w jego cieniu. Nie dogadywał się też z Blackwellem pod kątem finansowym. Odejście Bunny’ego wynikało z jego niechęci do grania zagranicznego tourne, na tej płaszczyźnie również doszło do konfliktu między nim a Blackwellem. Miejsce przyjaciół zajął żeński chórek, w którego skład weszła m.in. Rita. W takim składzie zespół nagrał w 1974 r kolejny album Natty Dread, z którego pochodziło m.in. No Woman No Cry. O pozycji Marleya na światowej scenie może świadczyć m.in. wspólny charytatywny koncert ze Steviem Wonderem na Stadionie Narodowym w Kingston.

Strzelanina i ucieczka

Marley unikał polityki, jednak polityka nie omijała Marleya.  5 grudnia 1976 r.Wailersi mieli zagrać na darmowym koncercie Smile Jamaica. Wydarzenie zostało zorganizowane przez Ministerstwo Kultury i miało na celu rozładowanie napięcie, za które odpowiadały bojówki dwóch największych partii. W rzeczywistości jednak koncert miał być wiecem politycznym urzędującego premiera Micheala Manleya. Zamiast uspokoić społeczeństwo wydarzenia przed koncertem tylko dolały oliwy do ognia. Dwa dni przed planowanym występem do posiadłości przy Hope Road wtargnęło dwóch napastników z bronią automatyczną. 5 kul trafiło Dona Taylora (menadżera Marleya, który przypadkowo osłonił Boba swoim ciałem), a Rita została ciężko ranna. Sam Marley, który był celem zamachowców, został postrzelony jedynie w ramię. Sprawców zamachu nie udało się ustalić, ale podejrzenie padło na bojówki opozycyjnej Jamajskiej Partii Pracy.
W dniu koncertu na miejsce przybyło 80 tys. osób. wyczekujących koncertu Boba Marleya. Artysta długo się wahał, czy wystąpić. Ostatecznie na miejsce dotarł pod ścisłą ochroną policji. Osłabiony muzyk zapowiedział krótki, kilkuminutowy występ, który jednak nieco mu się on przedłużył. Trwał około półtorej godziny.

Niebawem po koncercie Marley udał się do USA, a następnie do Londynu, gdzie wraz z Wailersami nagrali kolejny album: Exodus (z takimi kompozycjami jak Jamming czy tytułowy Exodus).  Na Jamajkę wrócił dopiero wiosną 1978 r., by wziąć udział w kolejnym dużym koncercie.

One Love Peace miał miejsce 22 kwietnia. Ten koncert również miał podtekst polityczny. Za jego organizacją stali szefowie bojówek największych partii, którzy widzieli, że wyspie grozi wojna domowa. To, że sami byli tymi, którzy pchnęli kraj w tym kierunku to inna sprawa. Na Jamajce codziennie dochodziło do starć i strzelanin. W koncercie brał udział m.in. Peter Tosh, który stwierdził, że nie chce pokoju, a równych praw. Podczas swojego koncertu obrażał polityków oraz palił na scenie zioło. W trakcie koncertu Wailersów Marley zaprosił na scenę dwóch szefów zwaśnionych partii: Michaela Manleya z socjalistycznej Ludowej Partii Narodów i Edwara Seagę z prawicowej Jamajskiej Partii Pracy. Ich obecność na koncercie nie była przypadkowa. Bob zgodził się wziąć udział w wydarzeniu pod warunkiem, że obaj politycy pojawią się na koncercie i zasiądą w pierwszym rzędzie. W trakcie wykonywania utworu Jamming połączył dłonie skłóconych polityków w symbolicznym geście pojednania, czego sami politycy się nie spodziewali. Marleyowi udało się na chwilę uspokoić gangi, aż do 1980 r. Po kolejnych wyborach nastąpił najkrwawszy okres w losach Jamajki. Marleya jednak już wtedy nie było.

waporyzacja

Choroba i śmierć

Koncert pojednania Marley grał z rozwijającą się w jego ciele śmiertelną chorobą, której przyczyn należy szukać w wydarzeniach z 1977 r. W maju tego roku artysya wziął udział w meczu towarzyskim z francuskim kadrowiczami. W trakcie gry doszło do kontuzji, w której stracił paznokieć. Rana nie goiła się, a dalsza późniejsza diagnostyka wykazała, że doszło do zmiany nowotworowej – czerniaka złośliwego. Marleyowi zalecano amputację palca, jednak odmówił z powodów wyznaniowych. Jako rastafarianin uznawał jedność ciała.

 8 października 1980 Marley zasłabł w trakcie porannego joggingu. Choroba szybko zaczęła odbierać mu siły. 3 dni później zagrał koncert, na którym był tak słaby, że postanowiono przerwać trwającą trasę koncertową. Marley udał się na leczenie radiacyjne, które spowodowało, że wypadły mu jego bujne dreadlocki. Zostały one zebrane i zrobiono z nich perukę, w której ciało artysty zostało potem złożone do grobu. Badania wykazały przerzuty do wątroby, płuc i mózgu. Trzy kliniki dawały mu kilka tygodni życia. Marley postanowił jednak skorzystać z propozycji medycyny alternatywnej opartej na specjalnym programie żywieniowym i ziołolecznictwie – w tym celu udał się do Bawarii.

W maju 1981 lekarz prowadzący terapię uznał, że nie jest w stanie zrobić nic więcej dla pacjenta. Ostatnią wolą Marleya był powrót na Jamajkę. Udano się w drogę na wyspę, jednak w jej trakcie uznano, że na Jamajce Marley nie będzie miał odpowiedniej opieki medycznej. Skierowano się więc do Miami.

Chórzystka Boba – Judy Mowat spędzała 11 maja w swoim domu. Tuż po godzinie 11:30 usłyszała głośny grzmot, a za oknem zobaczyła błyskawicę. Jej blask padł na zdjęcia Boba, które znajdowało się na ścianie. O tej godzinie, w wieku 36, zmarł jeden z największych muzyków XX w. Ciało artysty zostało wystawione w otwartej trumnie na Stadionie Narodowym w Kingston. Po uroczystości pogrzebowej przewieziono jego ciało do rodzinnej wsi Nine Mile, a tysiące osób żegnały go w jego ostatniej drodze. Do trumny zabrał ze sobą gitarę oraz garść marihuany.

Podsumowanie

Wokół śmierci Marleya narosło wiele mitów. Wśród Jamajczyków do dziś krążą wątpliwości czy choroba Boba nie była skutkiem celowego działania w szpitalach czy hotelach. Sugerowano, że kula, która zraniła jego ramię była celowo zanieszczyszczona materiałem radioaktywnym. Faktem było bowiem, że Marley miał tak ogromną pozycję na wyspie, że CIA bacznie mu się przyglądało. 

Jamajczycy pokochali Boba za to, że był ich głosem i że całemu światu przedstawił ideologię rasta. Widzieli w nim kogoś, kto wydostał się z biedy i wychował w Trench Town. Mimo ogromnej sławy nie oddzielał się od ludzi, rozdawał zarobione pieniądze a przyjaciołom kupił domy. Wspierał inicjatywy charytatywne, a także planował założenie szkółki piłki nożnej dla biednych dzieci. Za szkolenie młodzieży miało być odpowiedzialne brazylijskie Santos FC, w którym grał idol Marleya – Pele. Niestety, śmierć pokrzyżowała plany obu legend.

Świat podziwiał Marleya za jego ogromną charyzmę i talent. Był głosem buntu przeciwko całemu establishmentowi, unikatem na scenie muzycznej i nie silił się przymilanie do gwiazd show biznesu. Gdy zwracano mu uwagę na jego wygląda twierdził, że on nie chce się dopasować do świata, tylko by świat dopasował się do Jamajki. Odszedł, kiedy wszyscy usłyszeli jego przesłanie. Wypełnił misję, którą zapowiedział mu Planno. 

 

Mam nadzieję, że spodobała się Wam biografia jednego z najważniejszych muzyków XX w. Pamiętajcie, że takie treści możemy tworzyć dzięki wsparciu firmy Knap.pro, która jest dystrybutem w Polsce marki The Dart. Specjalny model lufek jest nie tylko wytrzymały, ale też estetyczny i wygodny. Użytkowanie ich sprawi radość każdemu miłośnikowi konopi. Z ich asortymentem możecie zapoznać się na stronie www.knap.pro

 

Geek, miłośnik muzyki, pająków i konopi. Cierpiący na wieczny brak czasu i miejsca na nowe książki

Wiktor Brzeziński

SeedWeed_popup