Medyczna marihuana jest legalna w Polsce od ponad 5 lat. Mimo początkowych problemów z dostępnością suszu oraz sceptycyzmu lekarzy sytuacja ulega regularnej poprawie. Niestety, większość pacjentów nadal przy leczeniu musi korzystać z podmiotów prywatnych. Powstaje coraz więcej klinik konopnych, w których pacjent może otrzymać receptę na marihuanę. Niektóre z nich chwalą się, że receptę można otrzymać nawet w 15 minut. To, co kiedyś wydawało się marzeniem, dziś powoduje, że zaczęliśmy sobie zadawać pytanie –  czy to aby na pewno dobrze?

Z tego artykułu dowiesz się :

Problemy z receptą na marihuanę

Nasz przyjaciel postanowił zapisać się na wizytę w jednej z takich klinik. Wizyta miała na celu sprawdzenie jak działa recepta na marihuanę w 15 minut. W formularzu zgłoszeniowym podał, że choruje na depresję oraz że jest po próbie samobójczej i nadal zdaża mu się mieć myśli samobójcze. Na stronie była możliwość wyboru odmiany suszu, więc zdecydował się na jedną z nich. W międzyczasie doszło niestety do niefortunnej sytuacji. Lekarz przepisując dane kontaktowe z formularza źle wybrał numer i dodzwonił się do zupełnie innej osoby. Nastąpiła wymiana wiadomości wewnętrznych między pracownikami kliniki o treści „chyba jakiś wał” oraz „czy kończyć wizytę jako nie przyszedł” (przypominam, mowa tu o pacjencie deklarującym myśli samobójcze). Ta wymiana wiadomości wewnętrznych trafiała na skrzynkę mailową naszego pacjenta. Ostatecznie klinika zorientowała się w swojej pomyłce i skontaktowała się z naszym człowiekiem. Rozmowę przeprowadzał lekarz ze specjalizacją z laryngologii (specjalizacja celowo została zmieniona oraz nie podajemy nazwy kliniki, bo naszym celem nie jest antyreklama a zwrócenie uwagi na pewien szerszy problem). Lekarz zapytał się o powody depresji, jak wyglądała próba samobójcza, czy przyjmuje inne leki. Zapytał się też, czy leczy się u specjalisty i mimo negatywnej odpowiedzi uznał, że można przepisać w tym wypadku receptę na marihuanę. Lekarz zalecił kontakt ze specjalistą oraz wypisał receptę na inną niż oczekiwana odmianę z powodu pomyłki. Zaczęliśmy się zastanawiać, czy aby na pewno lekarz podjął słuszną decyzję?

Czy recepta na marihuanę może pomóc w depresji

Nasze emocje i wspomnienia pojawiają się w układzie limbicznym, w którym znajduje się duża ilość receptorów CB1. Ośrodkiem w naszym mózgu, który odpowiada za strach, agresję czy negatywne emocje jest jądro migdałowate. THC działa w tym ośrodku hamująco, więc może zmniejszać takie zachowania. Oprócz tego, reguluje mechanizmy neuroprzekaźników (głównie serotoniny), które są zaburzone u osób cierpiących na depresję. Trzeba jednak wziąć pod uwagę, że taka terapia nie będzie służyć każdemu. Leczenie dobiera się w sposób indywidualny. W przypadku uzyskania recepty na medyczną marihuanę na depresję przyjmowane przez pacjenta dawki powinny być bardzo małe. THC w przypadku stanów depresyjnych i lękowych w małych dawkach optymalizuje układ nerwowy, jeśli stosujemy tzw. microdosing. Zbyt duża dawka może pogłębiać lub wywoływać u chorego stany lękowe czy niepokój. Takie samopoczucie zdecydowanie nie pomoże w leczeniu depresji.

recepta na marihuanę

Rola układu endokannabinoidowego

Zacznijmy od tego, dlaczego konopie w ogóle stosowane są w leczeniu depresji. W czasach starożytnych, współwystępowanie depresji i bólu było leczone przy użyciu wyciągów z rośliny Cannabis sativa, jednak sam sposób działania THC został poznany dopiero niedawno, wraz z identyfikacją receptorów kannabinoidowych CB1 i CB2. Receptory CB, znajdujące się na powierzchni komórek to część układu endokannabinoidowego, który posiada każdy z nas. Działa on tak, że dąży do homeostazy, czyli osiągnięcia równowagi w naszym organizmie. Odkrycie tego układu pozwoliło na przeprowadzenie wielu badań naukowych pod kątem chorób. Jednym z czynników depresji jest długotrwały stres. Im więcej stresu się pojawia, tym większe zaburzenia powstają w pracy układu endokannabinoidowego. Wiele wskazuje na udział układu endokannabinoidowego w wywoływaniu silnego wpływu na układ nerwowy, który jest zaburzony u osób cierpiących na depresję.

Jak powstają stany lękowe po marihuanie

Paranoje to niestety dosyć częsty niepożądany skutek stosowania marihuany a podatność na nie to kwestia indywidualna. Zrozumienie, dlaczego pojawiają się myśli paranoiczne i jak ich unikać lub zarządzać nimi podczas konsumpcji marihuany na receptę jest bardzo ważne. Stany lękowe po marihuanie mogą powstać po zbyt dużej dawce, źle dobranej odmianie, małej tolerancji naszego organizmu i braku konsultacji ze specjalistą, aby przepracować swoje emocje. Ważna jest też metoda przyjmowania. Najbezpieczniejsza tu będzie waporyzacja. Pozwala ona kontrolować temperaturę podgrzewania suszu, dzięki czemu dostarczamy odpowiednią ilość środków aktywnych do organizmu. Względna przewaga określonych kannabinoidów, flawonoidów i terpenów może również znacznie różnić się w zależności od metody przyjmowania. Waporyzacja suszu różni się od innych form tym, że pozwala użytkownikowi wybrać precyzyjną temperaturę wymaganą do uzyskania pożądanych związków, podczas gdy używanie lufki lub palenie jointów wymaga pełnego spalenia materiału roślinnego, co może zniszczyć aż 20-30% THC. Może istnieć kilka tysięcy chemotypów konopi, z których każdy ma własną, unikalną symfonię związków. Oprócz poprawiającego nastrój działania THC, wiadomo, że kilka terpenów wykazuje właściwości przeciwdepresyjne niezależnie od kannabinoidów.

Nieprzemyślana recepta na marihuanę a paranoje

Paranoja wywołana przez konopie może objawiać się na wiele różnych sposobów. Przykładem może być uczucie strachu lub niepewność co do tego, co myślą ludzie, lub poczucie zagrożenia, ponieważ ktoś lub coś chce nas dopaść. Ci z nas, którzy doświadczyli paranoi po spożyciu marihuany, prawdopodobnie potwierdzą, że w jej ogniu pojawia się silne pragnienie bycia samotnym, aspołecznym czy ukrycia się w ciemnym pokoju. THC wydaje się upośledzać sposób, w jaki mózg przetwarza przypadkowe zdarzenia, zjawisko to nazywane jest nieprawidłową wrażliwością (abnormal salience). Mówiąc prościej, osoby po zażyciu marihuany są bardziej skłonne do nadawania dodatkowego znaczenia przypadkowym zdarzeniom i błędnej ich interpretacji. Prawdopodobieństwo wystąpienia takiego zjawiska jest dodatkowo zwiększone, gdy jesteśmy narażeni na negatywne emocje, takie jak strach i gniew. THC może również wywołać myślenie paranoiczne za pomocą innych środków. Kannabinoid może aktywować receptory endokannabinoidowe w całym mózgu, w tym w ciele migdałowatym. Odgrywa znaczącą rolę w regulacji reakcji związanych ze strachem, takich jak lęk, stres i paranoja.

Istnieją także najnowsze dowody na to, że genetyka może wpływać na prawdopodobieństwo wywołania paranoi przez konopie. W obszernym badaniu, które objęło 109 308 uczestników, naukowcy stwierdzili, że osoby z genetyczną predyspozycją do chorób psychotycznych częściej doświadczały paranoi po użyciu marihuany.

 

paranoja po marihuanie

Zagrożenia związane z receptą na marihuanę

Dwa główne związki, które odpowiadają za terapeutyczne działanie marihuany to THC i CBD. Wykazują działania antydepresyjne, jednak w niektórych przypadkach mogą przynieść efekty inne od zamierzonych (np. przyjmowanie leku Epidiolex z CBD niesie ze sobą większe ryzyko samobójstwa niż przyjmowanie placebo). Dlatego wszelkie choroby związane z psychiką człowieka, w tym depresja, powinny być prowadzone przez osoby doświadczone. Oczywistym jest, że lekarz nie ma obowiązku wypisania recepty każdemu, kto się po nią zgłosi. Może odmówić, jeśli uzna, że lek może zaszkodzić pacjentowi lub gdy nie czuje się on wystarczająco kompetentny w prowadzeniu takich. Jak zauważa lek. Adam Zgliński, z którym współpracuje Fundacja Otwieramy Oczy:

Każdy lekarz może przepisać każdy lek, ale musi być świadom, że bierze na siebie odpowiedzialność za proces leczenia chorego i za to co się z nim stanie w następstwie przyjmowania leku.

Nieprawidłowo prowadzona terapia u pacjenta z depresją może nasilić ten stan oraz zwiększyć ryzyko samobójstwa. Przykrym faktem jest, że najczęściej skutki uboczne wynikają z nieświadomości pacjenta. Marihuana to nie antidotum i w przypadku rozpoczęcia leczenia nie powinno rezygnować się ze stałych konsultacji psychologa czy psychiatry. W tym wypadku ciężko jednoznacznie ocenić zachowanie lekarza, jednak w naszej ocenie osoba zgłaszająca się z takim problemem powinna być otoczona szczególną opieką ze strony lekarza. Weźmiemy jednak nieco w obronę tego lekarza i dodamy, że podczas ponownej rozmowy dopytał on naszego pacjenta o samopoczucie, czy się poprawia i za każdym razem mówił łagodzącym i wyrozumiałym tonem.

Recepta na marihuanę w 15 minut – szansa czy zagrożenie

I tu należy zadać sobie pytanie: jak powinny funkcjonować kliniki konopne? Tajemnicą poliszynela jest, że takie placówki w dużym stopniu mają za cel zaspokojenie popytu osób, które chcą mieć papier by móc legalnie palić marihuanę i kupować ją z pewnego źródła. Nie bez winy jest tu nasze środowisko aktywistów konopnych, które forsuje przekaz „wszyscy jesteśmy pacjentami” puszczając przy tym porozumiewawcze oczko. Owszem, każdemu z nas konopie są w stanie poprawić komfort życia i odczuwamy ich pozytywny wpływ (warto jednak pamiętać o negatywach, a więcej o nich możecie usłyszeć w Podcaście Otwieramy Oczy). Jednak, skoro forsujemy właśnie taki przekaz, jeśli powstają kliniki, których głównym celem jest wystawianie recept dla osób chcących palić na legalu, to czy w tym wszystkim nie zapominamy o tych, którzy potrzebują poważnej terapii?

Na grupkach nie brakuje rozmów o tym, który susz jest polecany. Dyskusje takie nie są niczym zaskakującym, jednak warto pamiętać, że są to tak naprawdę rozmowy na temat tego, jaki ktoś preferuje LEK. Coś, o czym powinien decydować lekarz dopasowując indywidualną terapię do każdego przypadku. Nie brakuje też rozmów o tym, jak ktoś się źle czuł po konkretnym suszu. Wynika to ze źle dobranej odmiany lub braku odpowiedniej instrukcji dotyczących dawkowania i sposobu przyjmowania. Często słyszymy o przypadkach, że ktoś otrzymuje swoją pierwszą receptę i na własną rękę musi szukać informacji o tym, jak ma przyjmować marihuanę, bo lekarz go nie poinstruował. W przypadku „naszego pacjenta” mogło dojść do pogorszenia stanu oraz zwiększenia ryzyka samobójstwa. Została mu przepisana też odmiana, która była ciężko dostępna w aptekach i przez kilka dni nie był w stanie odkręcić sytuacji w klinice. Primum non nocere. Po pierwsze nie szkodzić.

Dostępność recepty na marihuanę

Warto zastanowić się nad jeszcze jednym aspektem. Jak takie kliniki wpływają na sytuację pacjentów w Polsce? Z jednej strony szerszy dostęp do lekarzy czy klinik powoduje konkurencję i profesjonalizację takich usług. Z drugiej, wg lekarza Adama Zglińskiego, taka sytuacja może paradoksalnie utrudnić życie pacjentom oraz negatywnie wpłynąć na stan prawny medycznej marihuany. Wystarczy, że ktoś otrzyma receptę, mimo braku wyraźnej potrzeby na takie leczenie, a potem dopuści się czynu zabronionego będąc pod wpływem THC. Nie jest to taka totalnie abstrakcyjna sytuacja. Potrafimy sobie wyobrazić, że ktoś nieodpowiedzialnie będzie jarał „medyczniaka” i pił piwo po czym wsiądzie za kółko i spowoduje wypadek śmiertelny. Podchwycony przez media przypadek może skutkować negatywnymi konsekwencjami. Warto pamiętać – wystarczy jedna czarna owca. Dlatego to też nasza odpowiedzialność– aktywistów, lekarzy, aby edukować i zwiększać świadomość u pacjentów. Wiemy też, że wypisywanie recept na marihuanę w krajach, które zalegalizowały takie leczenie to powszechna praktyka. Tam nikomu to nie zaszkodziło a co więcej, doprowadziło do zmian w świadomości społecznej i dalszej liberalizacji przepisów. Głęboko wierzymy, że ten sam efekt kuli śnieżnej zadziała nad Wisłą.

Widzimy, że sytuacja nie jest czarno-biała. Popularność takich klinik oferujących szybką receptę na marihuanę może zarówno sprzyjać sytuacji pacjentów, jak i stanowić zagrożenie. W dużej mierze jednak zależy to od nas. Rolą aktywistów konopnych jest szerzenie świadomości zarówno wśród lekarzy jak i pacjentów. Każdy z nas może przyczynić się do tego, by potoczyło się w pozytywną stronę Jeśli będziemy pozwalać na nieodpowiedzialność i niskie standardy w takich miejscach to może to się odbić nam czkawką. Nie mówimy tylko o problemach z politykami, ale też o potencjalnym zagrożeniu dla życia źle poprowadzonego pacjenta

 

recepta na marihuanę

Fanka festiwali i rave’ów, miłośniczka techno i electro. Uwielbiam jedzenie, koty i konopie.

Justyna Walentynowicz

Geek, miłośnik muzyki, pająków i konopi. Cierpiący na wieczny brak czasu i miejsca na nowe książki

Wiktor Brzeziński

Źródła

  1. Vetulani J., Mazurek M. (2016). A w konopiach strach. Wydawnictwo Naukowe PWN. 
  2. Jot B. (2014). Marihuana leczy. Wydawnictwo MMJ.
  3. Miquel M., Ledent C., Parmentier M., Maldonado R.,Valverde O. National Library of Medicine. (2001.) Involvement of CB1 cannabinoid receptors in emotional behaviour Z linku: https://pubmed.ncbi.nlm.nih.gov/11823890/
  4. Beale C.,Broyd J.S.,Chye Y., Suo Ch.,Schira M., Galettis P., Martin H.J., Yücel M.,Solowij N. National Library of Medicine. (2018). Prolonged Cannabidiol Treatment Effects on Hippocampal Subfield Volumes in Current Cannabis Users Z linku: https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC5908414/
  5. Ware M.A., Adams H. Wiley Online Library. (2004). The medicinal use of cannabis in the UK: results of a nationwide survey. Z linku: https://onlinelibrary.wiley.com/doi/abs/10.1111/j.1742-1241.2004.00271.x
  6. Susan A. University of Washington. (2017). Effects of Marijuana on Mental Health: Depression Z linku: https://adai.uw.edu/pubs/pdf/2017mjdepression.pdf
  7. Webb W. Ch. , Webb S.M. National Library of Medicine. (2014). Therapeutic benefits of cannabis: a patient survey Z linku: https://pubmed.ncbi.nlm.nih.gov/24765558/
  8. Hillard J.C.,Qing-song L. National Library of Medicine. (2015). Endocannabinoid Signaling in the Etiology and Treatment of Major Depressive Illness Z linku: https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC4002665/
  9. Stone E. Leafly. (2022). Why does weed make some people paranoid? Z linku: https://www.leafly.com/news/health/why-does-cannabis-cause-paranoia-and-anxiety